Początki są zawsze najtrudniejsze. Wiedziałam tylko, że mam zaprojektować nowe czasopismo ogrodnicze. Jak się do tego zabrać? Od czego w ogóle zacząć? Oczywiście mogłam otworzyć nowy dokument w programie inDesign i godzinami patrzeć na puste strony, płacząc i panikując jednocześnie, a efektów i tak nie będzie. Co więc zrobić, żeby chociaż ruszyć temat. Na początku zapomnijmy o jakimkolwiek projektowaniu. Trzeba ułożyć plan i zrobić porządny research.
Zaczęłam od przeglądu czasopism ogrodniczych dostępnych na naszym rynku. Musiałam zorientować się z czego taka gazetka się w ogóle składa. Pierwsze co mnie uderzyło to ogrom tabelek, ramek i drobnych zdjęć. Wiedziałam, że nie o chodzi tu o moje wrażenia estetyczne, ale o elementy, które powtarzają się w każdym piśmie tego typu. Zaczęłam notować i rozbijać moje obserwacje na części pierwsze. Miałam już jako takie pojęcie o głównych składowych gazety w tej branży, czyli: zdjęcia, schematy ogrodów, rysunki roślin, infografiki, wywiady, porady ekspertów, reklamy, zestawienia produktów itp. Schody zaczęły się dopiero wtedy kiedy trzeba było określić czym Mój projekt ma się różnić od konkurencji. Zasięgnęłam więc opinii Internetu, gdzie aż roi się od znakomitych projektów z których można czerpać garściami. Nie ściągałam, tylko się „inspirowałam”, żeby nie było. Stworzyłam mini bazę, gdzie gromadziłam najciekawsze rozkładówki, rysunki, i schematy z całego świata. Podzieliłam je na technikę wykonania i wybrałam tylko te, które według mnie były najciekawsze i byłabym je wstanie sama odtworzyć.
Mając całkiem pokaźną bazę materiałów pomocniczych, skupiłam się na zestawieniu tego z czego składa się standardowa gazeta branżowa, z tym jak ja bym chciała, żeby mój projekt wyglądał. Ustaliłam, że rysunki będę wykonywać techniką stylizowaną na akwarele, ikonki mają być proste i estetyczne, ramki informacyjne mają być delikatne, bez mocnych wyróżnień kolorystycznych, rozkładówki będą możliwie jak najprostsze i muszą zawierać dużo światła (przestrzeni). Musiałam przewidzieć, że materiały zdjęciowe nie zawsze będą doskonałej jakości, a teksty redakcyjne mogą wylewać się z łamów, ale to już w fazie projektowej. Następnie określiłam kolorystykę gazety, postawiłam na pastelowe kolory.
Początek już za mną, teraz mogłam skupić się na projektowaniu ikonek ogrodniczych. Wiedziałam mniej więcej jak mają wyglądać, ale co konkretnie przedstawiać już niekoniecznie. Nie jestem ogrodnikiem tylko grafikiem, więc skąd mam wiedzieć jak wyglądają prace w ogrodzie przez cały rok. W głowie miałam tylko sylwetę łopaty, grabi i kosiarki. A przecież muszę przewidzieć jaka ikonka będzie potrzebna do konkretnego artykułu. Zasięgnęłam więc porady zagorzałych działkowców. Rozpisałam sobie podstawowe czynności jakie wykonuje się w ogrodzie przez cały rok (sadzenie, nawożenie, przycinanie etc.) i już taka wiedza w zupełności mi wystarczyła. Po stworzeniu 48 ikonek, mogłam zrobić kolejny krok. Po ustaleniu konkretnych wymiarów pisma, odstępów, marginesów itp. można już zacząć projektować na komputerze.
Mając solidne przygotowanie oraz bazę materiałów pomocniczych, mogłam otworzyć dokument w programie inDesign. Puste strony już tak nie przerażały, wiedząc, że dysponuję planem oraz skonkretyzowanymi oczekiwaniami co do layoutu. Redakcja podrzuciła mi przykładowe tematy artykułów, które mają znaleźć się w magazynie. Wybrałam 3 tytuły, które były moim fundamentem do stworzenia pierwszych rozkładówek. Moja praca opierała się na prostych skojarzeniach. Pierwszym tytułem były „Rośliny miododajne”, znalazłam w internecie kilka zdjęć pszczół, które tymczasowo wstawiłam na pierwszą stronę, kierując się zasadą, że zdjęcie otwierające ma być największe i ma zajmować co najmniej 1/3 strony.
Kolejnym krokiem było osadzenie fotografii drobniejszych w taki sposób aby wzbogacały artykuł a nie go przytłaczały. Co to znaczy? Wrzucenie fotek na chybił trafił nie jest dobrym pomysłem, tym bardziej układanie ich równiutko w rządku też nie. Podeszłam do sprawy całościowo, skoro w tytule jest coś o miodzie, to może fajnie by było wstawić zdjęcie w ramkę sześcienną, która imituje plastry miodu. Potem poprzekręcałam odrobinę jedno dwa zdjęcia, aby uniknąć efektu „pod linijkę”. Dodatkowo wstawiłam przykładowy rysunek a la akwarela, wzbogacony oznaczeniami liczbowymi różnej wielkości w razie potrzeby podpisu poszczególnych roślin.
Niektórym fotografiom nadałam skromne obramowanie np. kropki, aby rozkładówka nabrała uroku. Na koniec kilka bloków tekstu zastępczego (oczywiście dobór czcionki nie ma większego znaczenia na tym etapie projektowania). Kierowałam się zasadą oszczędności, czyli tekst miał prześwitywać między zdjęciami w taki sposób aby zachować przestrzeń. Do tego przykładowe nagłówki z różnymi elementami graficznymi, ikonkami, ramkami informacyjnymi i voila. Pierwsza rozkładówka z głowy. Jeszcze tylko kilka na podobnej zasadzie , tylko z wykorzystaniem różnych wariantów graficznych i innym tytułem. Gdy nasze rozkładówki są wystarczająco różnorodne (z zachowaniem spójności ustalonego stylu oczywiście), można dobierać font i jego wielkość, co jest długim i niezwykle ważnym procesem. Zapomniałabym o okładce!
Okładka jest wizytówką naszej gazety. Ma przyciągać wzrok i zachęcić do poczytania. Przy projektowaniu okładki kierowałam się zasadą, co denerwuje mnie denerwuje także inne osoby. Mianowicie, hasła (zajawki ogrodnicze) aż biją po oczach. Zasłaniają zdjęcie okładkowe, które w wielu przypadkach jest całkiem całkiem. Kierując się podobną zasadą co przy projektowaniu rozkładówek, chciałam zęby moja okładka miała dużo bieli, skromniejsze hasła i zdjęcie detalu rośliny. Sam tytuł gazety ,,Ogrody” też trzeba było najpierw stworzyć. Zaczęłam więc od tego, przeglądając setki fontów wybrałam tylko te które pasowały estetycznie.
Następnie zamieniłam font na krzywe modelując go już po swojemu, zastanawiając się, gdzie przemycić jakiś element graficzny kojarzący się z ogrodem. Może kwiatek, może, gałązka w końcu postawiłam na listek, który doczepiłam do jednej z liter. Po tym procesie, przyszła kolej na zdjęcie okładkowe, wybór jest ogromny. Banki zdjęć oferują takie perełki, że nie trzeba wychodzić z domu, aby znaleźć odpowiadającą nam roślinę . Przy pracy zespołowej stworzyliśmy wstępny projekt okładki.
Cały proces tworzenia layoutu, jest długi i wymaga wielu poprawek, przedstawiłam wam, mój styl projektowania, każdy grafik podchodzi do tematu na swój sposób. Nie oszukujmy się, w każdym przypadku najtrudniej jest zacząć.